Podróżowanie przyciaga nieprzewidywalne wydarzenia. Dzięki rozmowie z przypadkowo spotkaną dziewczyną odkryliśmy jedno z najbardziej wyjątkowych miejsc w drodze po amerykańskich parkach narodowych, i wale nie był to Kanion Antylopy.
Pierwsza część – Skamieniały las i Pstra pustynia
Druga część – Wielki Kanion i jezioro Powell
USA Drogowe wojaże – część 3.
- Waterhole Canyon, Arizona
W podróżach uwielbiam poczucie wolności. Nawet jeśli podczas wyjazdu jest ramowy plan – zawsze może on ulec zmianie. Przy autostopie jest to automatycznie wpisane w ten sposób podróży, przy przemieszczaniu się autem też ma się większą elastyczność. Odkrywanie miejsc dzięki przypadkom, wydarzeniom, a przede wszystkim ludziom. Rozmowy z lokalnymi ludźmi już wiele razy pozwoliły mi odkryć niesamowite miejsca. Podobnie było i tym razem.
Kanion Antylopy
Znacie Kanion Antylopy? Jestem pewna, że jeśli nawet nie kojarzycie nazwy to gdzieś widzieliście to zdjęcie. Jest to cud natury, zupełnie wyjątkowy i inny od kanionów leżących nieopodal. Wygląda niesamowicie, prawda?
Niestety, po dotarciu na miejsce, wszystko okazuje się nie do końca takie piękne. Otóż, kanion można zwiedzać tylko i wyłącznie z przewodnikiem w wieloosobowych grupach i określonym czasie. Znajduje się on na indiańskim terytorium plemienia Navajo, które pobiera opłaty za wizytę. Zapisy są na określone godziny (i te w których można zobaczyć promienie słońca wpadające do kanionu – tylko w lecie – są najbardziej oblegane). Dodatkowo, taka przyjemność kosztuje ok. $35 i jest ograniczona czasowo.
Pytaliśmy wielu ludzi – nie ma możliwości dostania się do Kanionu Antylopy na własną rękę, bez przewodnika, nawet za dodatkową opłatą. Oficjalnie, to wszystko jest w celu “ochrony” kanionu przed wandalami, co powiedzieli nam pracownicy firmy turystycznej, a internet jako przyczynę podaje możliwość wystąpienia “powodzi błyskawicznej” (ciekawe czy w suszy przewodnicy mają wolne).
Jak dowiedzieliśmy się o tym fakcie to długo zastanawialiśmy się co robić. Do niedaleko położonej miejscowości Page dotarliśmy wieczorem, specjalnie odbijając z główniej drogi, żeby następnego dnia zobaczyć Kanion. Niestety wizja zwiedzania w grupie z przewodnikiem nie zbyt mnie pociągała, zniechęcały także konieczność rezerwacji i czekania w razie braku miejsc, a my niestety czasu zbyt dużo nie mieliśmy.
Drugi kanion?
Płacąc za nocleg na campingu, mimochodem wspomnieliśmy coś na ten temat dziewczynie za ladą. A ona na to, że niedaleko, w okolicach mostu jest druga część kanionu, bardziej dzika i mniej oblegana, do której można zejść samemu, a wszystko wygląda bardzo podobnie. Jej nazwa to Waterhole Canyon. Narysowała nam mapkę długopisem a resztę postanowiliśmy sprawdzić w internecie w pobliskim McDonaldzie.
Dziewczyna wspomniała też o “permicie”, czyli opłacie którą trzeba uiścić w biurze Indian w mieście przed wejściem na ich teren, a która wynosi $12. Została ona wprowadzona kilka lat temu, w momencie gdy inna część kanionu, tzw. Secret Canyon, została całkowicie zamknięta dla turystów i, podobnie jak Kanion Antylopy, można ją zwiedzać tylko z wcześniej wykupionymi wycieczkami, które kosztują ok. $100 (lecę, pędzę).
Kanion Waterhole
Po raz kolejny przywitał nas przepiękny wschód słońca (dla takich widoków mogłabym nawet przyzwyczaić się do tak wczesnego wstawania). Zebraliśmy namiot, włączyliśmy dmuchawy z gorącym powietrzem w aucie, jak to zazwyczaj rano, żeby się rozgrzać po chłodnej nocy i ruszyliśmy na poszukiwanie kanionu.
Po niedługiej jeździe, dotarliśmy na miejsce, zaparkowaliśmy auto przy drodze i mijając zagrodzone wejścia ze znakami “zakaz wstępu”, po lewej stronie drogi, udaliśmy się na przeciwną jej część, która nie była ogrodzona. Kanion rozciągał się po dwóch stronach i można go było podziwiać nawet z drogi, choć przez jego głębokość ciężko było zobaczyć dno.
Robił wrażenie.
“To co, mały spacer w dół?” “Czemu nie!”
Musiałam sobie przypomnieć dawne wypady na krakowską ściankę wspinaczkową, gdy chwytałam kawałki piaskowcowych skał, powoli zsuwając się w dół. Ale to co nas przywitało na dnie kanionu wynagrodziło wszystkie trudy.
Wyrzeźbione przez wodę fale w pomarańczowym piaskowcu wyglądały magicznie. Tam gdzie się dostaliśmy kanion nie był zbyt wysoki, ale miał dodatkową węższą część, do której można było zejść jeszcze niżej i głębiej, pomagając sobie przyczepionymi do ścian linami.
Pochodziliśmy po okolicy, skacząc pomiędzy otworami i wspinając się na skały. Czas nas niestety gonił, więc nasyciwszy się przygodą i widokami, zaczęliśmy się wspinać z powrotem do góry.
Co z Antylopą?
Po drodze zahaczyliśmy o wjazd do faktycznego Kanionu Antylopy, żeby zobaczyć jak sytuacja tam wygląda. Akurat wyjeżdżało auto zapakowane grupą Chińczyków, którzy ruszali na zwiedzanie Kanionu. Jak chciałam podejść bliżej krawędzi koło parkingu, żeby zobaczyć chociaż widok z góry zostałam zatrzymana przez nie-zbyt-miłych pracowników firmy. Porozmawialiśmy z nimi chwilę, dowiedzieliśmy się ile trzeba czekać do następnego wejścia i, szczęśliwi, że widzieliśmy już inną część pięknego kanionu, pojechaliśmy dalej.
Przygoda, przygoda
Kanion Antylopy jest zdecydowanie warty zobaczenia. Jest to wydzielona, najładniejsza i o wiele wyższa od innych część długiego kanionu, którego każdy segment jest inny i intrygujący. Myślę, że może kiedyś jak będę w okolicy to wybiorę się i tam, ale na razie jestem bardzo zadowolona z naszej małej wyprawy do tej drugiej, spokojniejszej części. Wspinaczka, cisza, spokój i magia, a także doza adrenaliny, dała nam możliwość zatrzymania się i podziwiania niesamowitych form skalnych w samotności.
Informacje praktyczne
Położenie
Kanion Antylopy jest to kanion szczelinowy, który powstał w skałach piaskowcych w wyniku wypłukiwania ich przez wodę. Znajduje się on przy mieście Page, na terenie indiańskiego plemienia Navajo, w stanie Arizona. Dzieli się na dwie części – Upper i Lower Canyon.
Wstęp
Wstęp do obydwu części jest płatny i możliwy jedynie w grupie z przewodnikiem. Ceny wahają się od $35-50 w zależności od godziny zwiedzania (sprawdzaliśmy w różnych firmach polecanych przez spotykanych ludzi, i także na miejscu, ale nic tańszego nie było). Najtłoczniej jest w okolicach południa (11-12), gdyż wtedy można zaobserwować słupy światła w kanionie (ale tylko w lecie).
Tańsza i spokojniejsza alternatywa
Jeśli lubicie w samotności podziwiać cuda przyrody i nie mieć dookoła siebie współczłonków turystycznej grupy, to może być opcja dla Was. Jedna część kanionu, nazywana “Waterhole canyon”, jest dostępna do prywatnego zwiedzania (jak i dla grup, więc na te pewnie też można się czasem natknąć). Jedyną koniecznością jest wykupienie pozwolenia na wejście, “hiking permit“, które kosztuje $12. Można je dostać bezpośrednio w biurze Indian Navajo Tribal Parks Office, 3 mile na południe od miasta Page przy ulicy Copper Mine, lub zamówić wcześniej pocztą (więcej informacji na www.navajonationparks.org/permits.htm)
Cały teren przez wiele lat był otwarty dla turystów, jednak od niedawna jedynie część kanionu po wschodniej strony drogi jest możliwa do prywatnego zwiedzania. W inne części można wykupić wycieczkę za $100 do tzw. Sekretnego Kanionu.
A Wy co byście wybrali? Popularną i słynną wszędzie płatną część Kanionu Antylopy, czy bardziej spokojny i mniej znany, lecz wciąż piękny kanion Waterhole?
Podobało się? Przypnij na Pintereście.
super zdjęcia!
dziekuje :) Super miejsce to i zdjecia sie udaly haha