Islandia to interesujący kraj, także w kwestii jedzenia. Kuchnia islandzka zawiera wiele nieznanych dla nas potraw. Co to jest Skyr, dlaczego rekiny zakopuje się w ziemi i co ugotować w gejzerze? Jakie jest jedzenie na Islandii, co warto spróbować a od czego lepiej trzymać się z daleka?
Islandia to raj dla miłośników mięsa i ryb. Kuchnia islandzka opiera się głównie na tych dwóch składnikach, często szuszonych, piklowanych lub wędzonych. Jedzenie na Islandii ma klimat!
Długie, mroźne zimy i nieprzychylna pogoda nie sprzyjają uprawie owoców czy warzyw, więc na Islandii nie ma ich zbyt wiele. Większość z nich jest importowana i zostały one sprowadzone na wyspę dopiero w zeszłym wieku. Niestety nie są tak dobre jak te na kontynencie i mają bardzo wysokie ceny. Tradycyjna dieta islandzka składa się więc głównie z baraniny, ryb i owoców morza. Przykładowe ceny na Islandii możecie znaleźć tutaj.
Poniżej znajdziecie typowe potrawy z islandzkiej kuchni, które warto spróbować chociaż raz. Niektóre są przepyszne, inne wymagają trochę więcej odwagi. My daliśmy radę ;)
Szukacie wycieczek po Islandii? Sprawdźcie najlepiej oceniane wycieczki poniżej:
Kæstur hákarl – sfermentowany rekin
Wyobraźcie sobie jeden z bardzo śmierdziących francuskich serów. Potem spotęgujcie ten zapach 10 razy, dodajcie trochę kwaśnego odoru i wyjdzie coś podobnego do zapachu Hákarl. Pychota.
Kuchnia islandzka szczyci się Hákarlem. Jest to narodowa potrawa Islandii, przyrządzona z mięsa rekina poddanego specjalnemu procesowi fermentacji poprzez zagrzebanie go pod ziemią, a następnie suszenie przez 4-5 miesięcy. Świeże mięso rekina zawiera szkodliwe dla człowieka kwasy i nie nadaje się do spożycia, natomiast po tych wszystkich zabiegach jest bezpieczne do konsumpcji (jeśli ktoś jest w stanie w ogóle do niej przystąpić).
Mimo, że jest określane narodową potrawą kraju, niewielu Islandczyków zdaje się ją jeść. Raczej jest traktowana jako tradycja i atrakcja dla turystów. Barman, którego poznaliśmy w jednej z restauracji serwującej Hákarl, powiedział, że on sam by go nie zjadł, ale jego babcia chętnie przyrządza tą interesującą potrawę na specjalne okazje.
Rekina spróbowaliśmy w Cafe Loki w Reykjaviku. Za 500 koron dostaje się 4 kawałki ryby, serwowane z wykałaczkami i flagą Islandii. Barman polecił nam zamówienie do tego kieliszka lokalnego alkoholu – Brennivinu (rodzaju norweskiego Aquavitu), co było bardzo dobrym pomysłem, chociaż szot kosztował dwa razy tyle co sama ryba. Niektórzy uważają, że wypicie tego rodzaju wódki to już wyczyn sam w sobie, jako, że ma anyżowy smak, ale mi to nie przeszkadzało.
Najgorszą częścią całego procesu jedzenia sfermentowanego rekina jest jego zapach. Silny, wypełniony amoniakiem, kwaśny i duszący, zdecydowanie nie zachęca. Gdy ugryzłam kawałek, o dziwo nie poczułam żadnego mocnego smaku. Problemem wciąż był zapach i gumowa konsystencja ryby, która nie pozwalała mi jej szybko pogryźć i przełknąć. Po chwili dotarł do mnie kwaśny smak ryby. To wtedy przyszedł mi na pomoc Brennivin – szybko upiłam trochę słodkiej wódki, która pozwoliła mi przełknąć resztę kawałka ryby i uniknąć wyplucia wszystkiego w serwetkę. Alex nie mógł pić, gdyż prowadził, więc miał trudniejsze zadanie i poddał się po kilku sekundach, pozbywając się rybich “pyszności” z ust.
Dwa pozostałe kawałki zostały nietknięte na stole, ale obawiam się, że barman nie koniecznie się z nich ucieszył.
Sprawdź także: Jak podróżować tanio po Islandii – gdzie nocować i co jeść + przydatne info o Reykjaviku
Skyr – jogurt czy ser?
Skyr ujął moje kubki smakowe już od pierwszej łyżeczki. Jest to jeden z islandzkich produktów, który jest uwielbiany przez wielu.
To bardzo gęsty i kremowy jogurt, który pomimo swojej ciężkiej konsystencji prawie nie zawiera tłuszczu. Ma lekko kwaśny posmak z odrobiną słodkości i jest częścią islandzkiej diety już od ponad tysiąca lat.
Najpopularniejszy jest naturalny smak, ale można go znaleźć z najróżniejszych odmianach. Podczas naszego pobytu na Islandii było to moje codzienne śniadanie, więc każdego dnia próbowałam innego – pychota!
Skyr jest typowo islandzkim produktem, ale można go już także zobaczyć w sklepach w Wielkiej Brytanii czy Stanach, ale ten originalny kupiony na Islandii jest najlepszy.
W niektórych restauracjach można też znaleźc desery robione z jogurtu Skyr. Jednym z popularniejszych jest sernik – delikatny i o gładkiej konsystencji, najlepszy odawany z islandzkimi jagodami.
Pylsur – islandzki hot dog
Jeśli myślisz, że hot dogi to najbardziej znana przekąska jedynie w Stanach to nie do końca. Parówka w bułce jest bardzo popularna na Islandii, aż tak, że została już prawie lokalną potrawą i wpisała się na zawsze w islandzką kuchnię. Tani i sprzedawany na każdej stacji benzynowej, hot dog jest też najlepszym przyjacielem podróżnika o ograniczonym budżecie.
Szczerze mówiąc, nie widziałam jakiejś ogromnej różnicy między islandzkimi hot dogami a tymi w innych krajach, ale muszę przyznać, że Pylsury były bardzo smaczne. Parówka miała w sobie sporo mięsa, a mix świeżej i prażonej cebuli dodawał chrupkości. Interesujący był także wybór islandzkich sosów, które są nieco inne od tych nam znanych.
Rúgbrauð – prawdziwy islandzki chleb
Jako, że pochodzę z Polski to lubię dobry, prawdziwy chleb. Czasami w Wielkiej Brytanii brakuje mi takiego ciężkiego gruboziarnistego wypieku, więc jak zobaczyłam chleb na Islandii to bardzo się ucieszyłam.
To chleb żytni – ciemny, zbity i zazwyczaj dosyć słodki. Tradycyjnie piecze się go w naczyniu umieszczonym pod ziemią w okolicy geotermalnych źródeł – wciąż można znaleźc w taki właśnie sposób pieczone chleby – są przepyszne!
W Bonusie (islandzkim odpowiedniku Biedronki) jest podróbka takiego chleba, dobra na chwilę, ale lepiej jest spróbować tego prawdziwego, na przykład w Hveragerði.
Geotermalne potrawy
Gorące źródła na Islandii dostarczają ciepła i energii, która jest wykorzystywana w różny sposób. Jednym z nich jest używanie jej do gotowania – naczynia z potrawami zakopuje się w ziemi niedaleko źródła i pod wpływem ziemskiej temperatury jedzenie się gotuje. Niektóre restauracje wciąż używają tej metody – np. restauracja z “earth cooking” w Hveragerði. Mają tam różne rodzaje lokalnego wypiekanego tradycyjnie chleba i bufet z geotermalnie gotowanymi zupami i przekąskami (bardzo dobryhummus). Alex spróbował lokalnej ryby, również upieczonej tradycyjną metodą. Wszystko było przepyszne.
Sprawdź także: Lista najlepszych dzikich gorących źródeł na Islandii
Jagnięcina w różnej postaci
Przed przyjazdem na Islandię słyszałam, że jagnięcina pochodząca stamtąd smakuje inaczej niż w Europie. I nie wiem czy to tylko przypadek czy szczęście, ale każda potrawa z niej przyrządzona jaką jadłam było bardzo bardzo dobre.
Próbowałam jagnięcinę z kością, zupę mięsną i islandzki gulasz.
Pierwszą potrawę nazywającą zamówiłam w restauracji zaraz obok wodospadu Skogafoss i było to jedno z najbardziej rozpływających się w ustach mięs jakie jadłam. Nie było najtańsze, jak wszystko na Islandii – kosztowało 2900 koron, ale było warto.
Islandzki gulasz
Islandzki gulasz jedliśmy na stacj benzynowej niedaleko Vik – tak, na stacji! Był przepyszny – mieszanka mięsa, ziemniaków i innych warzyw w aromatycznym sosie. Za oknem padało i wiało, więc taki posiłek rozgrzał nas i rozweselił.
Islandzka zupa mięsna
Tradycyjnej islandzkiej zupy mięsnej (Kjötsúpa) spróbowałam ostatniego wieczoru w Reykjaviku. To sycąca, przejrzysta zupa z dużymi kawałkami mięsa i warzywami.
Slátur – islandzka wersja naszej kaszanki
W Polsce mamy kaszankę, w Wielkiej Brytani jest “black pudding” lub “haggis”. Lubię wszystkie te wersje i nie przejmuję się z czego są zrobione, więc jak zobaczyłam coś podobnego na Islandii, wiedziałam że muszę spróbować. Podczas spania pod namiotem i podróży przez wyspę autem gotowaliśmy jedzenie na palniku gazowym, i muszę Wam powiedzieć, że ta islandzka kaszanka ze świeżymi jajkami to było niebo w gębie. Chrupiąca i delikatna, smakowała inaczej niż w Polsce czy Szkocji – wolę tą islandzką, nawet zastanawiałam się czy nie przywieźć trochę ze sobą. Polecam!
Sprawdź także: Ukryte miejsca na Islandii, które warto odwiedzić (+dokładna mapa!)
Fiskur – ryba w każdej postaci
Ryby to obok mięsa główne pożywienie mieszkańców wyspy i najpopularniejszy składnik islandzkiej kuchni. Są świeże, przepyszne i można je dostać w każdej restauracji. Podczas naszego pobytu ja bardziej gustowałam w mięsach, ale Alex smakował w owocach morza i wszystkie były bardzo dobre.
Plokkfiskur – tradycyjny islandzki “gulasz” rybny
Jeśli chcecie spróbować prawdziwego Plokkfiskura, nie kupujcie go w supermarkecie – my mieliśmy jednak ograniczony budżet i musieliśmy mieć jakieś jedzenie do gotowania na polach namiotowych, więc zaopatrzyliśmy się w gotową wersję tej potrawy. Była całkiem dobra – duże kawałki ryby i ziemniaków z cebulą w sosie – ale domyślam się, że domowej roboty jest jeszcze lepsza.
Harðfiskur – suszona ryba
Suszone ryby, bardzo popularne wśród Islandczyków, przywowały mi wspomnienia suszących się na wietrze dorszów na wyspach w Norwegii. Na Islandii zazwyczaj je się je posmarowane masłem, które rozmiękcza suchą rybę. Kupiliśmy opakowanie z ciekawości, ale nie zdążyliśmy go jeszcze otworzyć. Jak się przemożemy i wymyślimy sposób jedzenia to dam znać – w każdym razie wciąż pachnie bardzo rybnie.
Jedzenie na Islandii, co do którego nie zawsze byliśmy pewni co to dokładnie jest…
Kæfa – Pasztet
Raz kupiliśmy w sklepie coś co nazywa się “Gamaldags Kindakefa”. Nie do końca wiedzieliśmy co to było – wyglądało jak pasta i w składzie doczytałam się jagnięciny. Okazało się, że była to islandzka wersja pasztetu, zrobionego zazwyczaj z baraniny i popularnego jako smarowidło do chleba.
Fiskibollur – Klopsiki rybne
Podobne do mięsnych klopsów, ale jasniejsze w kolorze i zrobione z ryby, ziemniaków i cebuli. Był to nasz pierwszy obiad w Reykjaviku na polu namiotowym. Były całkiem dobre, aczkolwiek nie urywały głowy. Tanie i sycące danie dobre na camping.
Sprawdź także: 8 miejsc w południowej Islandii, których nie możesz przegapić
Pork scratchings
(Nie byłam pewna polskiej nazwy i jak wrzuciłam w translatora to wyszło mi “drapanie baraniny”, to może tak to zostawię ha ha ;))
Są to trochę jak chipsy ale zrobione z wieprzowych skórek. Chrupiące i o smaku smalcu, bardzo podobne do tych, które można znaleźc w Wielkiej Brytanii ale większe.
Svið – Barania głowa
Tego dania nie spróbowaliśmy i nie wiem czy bym nawet chciała. Chociaż podobno smak jest taki sam jak każdej innej baraniny (albo lepszy, gdyż jest to uznawane jako przysmak), ale patrzenie się w oczy owcy w momencie jej jedzenia jest chyba ponad moje siły. W sklepie widziałam jedynie zamrożoną głowę i wyglądała trochę dziwnie. Islandczycy jednak za tym daniem przepadają i jedzą je na specjalne okazje.
Alkohol na Islandii – pić czy nie pić?
Alkohol na Islandii jest bardzo drogi, więc jeśli pytacie się mnie o radę – lepiej przywieźć swój. My wzieliśmy ze sobą zapas wina, dzięki czemu bylismy obiektem zazdrosnych spojrzeń wszystkich którzy widzieli nas sączących wino w gorących źródłach, ha. Ale spróbowalismy też kilku islandzkich wytworów.
Piwo na Islandii
Jedno z popularnych lokalnych piw to Gull, które można znaleźć sprzedawane w pubach. W normalnym sklepie nie znajdzie się silniejszego alkoholu i nawet piwo ma jedynie 2,5% alkoholu. Silniejsze trunki sprzedawane są oddzielnie w innych miejscach. Nie mieliśmy czasu bawić się w ich szukanie, więc oprócz piw spróbowanych w pubie kupiliśmy te o niskiej zawartości alkoholu – Gull i Thule.
W pubie w Reykjaviku piłam najdroższe piwo w życiu – Lava. Wybrałam je nie wiedząc jaka jest cena – przynajmniej było bardzo dobre (i mocne!). Pochodziło z małego lokalnego browaru Ölvisholt Brugghús, z którego rozpozciera się widok na słynny wulkan Hekla i miało 9,4% alkoholu. Ciemne, z nutą czekolady, miało głęboki smak. Wciąż mam butelkę – ilustracja przedstawia widok z drzwi browaru podczas erupcji wulkanu Hekla.
Brennivin
Kolejny alkohol to Brennivín – Black Death – który pomógł mi przetrwać jedzenie sfermentowaneo rekina. To popularny islandzki alkohol o anyżowym smaku (co nie każdemu może się podobać), trochę słodkawy.
Kawa
Jest darmowa w miejscach publicznych jak banki, poczta, sklepy, i zazwyczaj pyszna i z ekspresu.
A dodatkowo możecie sobie ugotować jajka w gejzerze!
Przydatne informacje – noclegi na Islandii
Polecam tanie noclegi na Islandii w hostelach, lub na campingach. Więcej na temat tanich noclegów na Islandii tutaj.
- Noclegi w Reykjaviku:
- The Capital-Inn – hostel położony 15 minut od plaży, super jeśli podróżujecie po Islandii autem. Miejsca w wieloosobowym pokoju już od 70 zł. Sprawdź dostępność tutaj.
- Bus Hostel – 20 minut spacerem od centrum Reykjaviku. Hostel ma w ofercie zarówno prywatne pokoje, jak i łóżka w większych salach. Sprawdź ceny i dostępność tutaj.
- Hostele w południowo-wschodnej Islandii, w okolicach Höfn:
- Höfn Hostel – hostel przyjazny środowisku, z widokiem na wybrzeże i lodowiec Vatnajökull. Sprawdź ceny tutaj.
- Hostele w północnej Islandii, w okolicach Akureyri:
- Akureyri Backpackers – dobre położenie, przyjazna obsługa, wspólna kuchnia i miłe wnętrze. Sprawdź ceny i dostępność.
- Noclegi w Reykjaviku:
Co myślicie o jedzeniu na Islandii? Które z tych potraw byście spróbowali a których zdecydowanie nie? Podzielcie się w komentarzach!
Podoba się? Przypnij na Pintereście!
Oj, na połowę tych rzeczy nie starczyłoby mi odwagi. Raczej nie jestem z tych mięsno-ziemniaczano-cebulanych osób (no ok, gulasz z jagnięciną wygląda pycha). Za to Skyr z wielką przyjemnością!
W Norwegii panuje podobna sytuacja jeśli chodzi o alkohol. Miałam okazję odwiedzić jednego studenta, który radził sobie z tym całkiem nieźle – pędził własne wino tuż pod umywalką :D Można? można!
Haha, no tak, niektóre z tych potraw są dość eghm, szczególne ;)
Tak, też się z tym spotkałam kilka razy w Norwegii – a czy ten student był może Polakiem? :D
O mniam! Wszystkiego bym spróbowała :D
Haha, nawet baraniej głowy? ;)
Zdecydowanie polecam dania z jagnięciny, skyr i islandzkie wypieki (chleb wulkaniczny!). Piwo lava również bardzo mi smakowało. Hákarl uważam, że warto spróbować (również polecam Cafe Loki), aczkolwiek muszę przyznać, że nic gorszego w życiu nie jadłam ;)
Całkowicie się zgadzam :) A co Ci najbardziej smakowało?
Bardzo chciałabym spróbować Kæstur hákarl lubię bowiem podejmować wyzwania, ale boję się, że nie dam rady. Sam ser pleśniowy mnie odrzuca haha.
Oj to faktycznie może być ciężko. Ale polecam przepić czymś mocniejszym, wtedy lepiej “przechodzi” ;)
👍
Lecę w niedzielę na Islandię na pół roku. Mam nadzieję, że uda mi się ugotować jajka w gejzerze :) Głupia też kupiłam pół kilo kawy i spakowałam kawiarkę :D