USA – Wielki Kanion i jezioro Powell

Książki, plakaty, filmy, internet. Nawet tapeta na starym Windowsie – widziałeś go już wszędzie. Wielki Kanion. Cud przyrody. Jak wygląda na prawdę?


USA Drogowe wojaże – część 2.

  • Alburquerue, New Mexico
  • Petrified forest National Park, Arizona
  • Painted Desert, Arizona
  • Route 66 and Flagstaff, Arizona
  • Grand Canyon NP, Arizona
  • Lake Powell, Utah
  • Page, Arizona

Centrum turystyczne.

Po spędzeniu nocy w Skamieniałym Lesie i Pstrej Pustyni (śmiesznie brzmi po polsku ;)), drugi dzień Drogowych Wojaży po Stanach przywitał nas przepięknym wschodem słońca. Wkrótce po tym jak nam przeszedł tym wschodem zachwyt, ruszyliśmy w drogę do Wielkiego Kanionu.

Pamiętam to uczucie. Kiedy miałam zobaczyć piramidy, odkryć Himalaje, wejść do Tadż Mahalu czy zobaczyć masy spadającej wody w Niagarze. Przygotowana na coś wyjątkowego. A potem… BUM!

Na początku widzisz ludzi. Potem auta. Więcej aut, więcej ludzi. Tak w sumie, to wydaje się, że tych aut jest nawet więcej niż ludzi. “Jak tutaj w ogóle można znaleźć miejsce parkingowe?”

Wychodzisz z auta i chcesz coś w końcu zobaczyć. Z samochodu nic, po wyjściu też nic. Trzeba iść! Widzisz ludzi SKĄDŚ wracających, ale wciąż nic nie widzisz, tylko drzewa i niebo. Aż nagle pojawia się. I stajesz jak wryty bezgłośnie wymawiając “wow”. 

Wielki Kanion sam w sobie jest fantastyczny, warto więc znaleźć dobre miejsce na jego podziwianie. Efekt “niespodzianki” jest najlepszym czego doświadczysz w Południowym Centrum Turystycznym Wielkiego Kanionu. Wewnątrz głównego budynku są też różne wystawy, zazwyczaj jednak pełne ludzi. Jeśli nie lubisz tłumów (ja nie lubię, oj, nie lubię), nie polecam. Omiń centrum, pojedź od razu do innego miejsca przy drodze, która prowadzi wdłuż kanionu. Daj się zachwycić pięknem natury, bez konieczności wychylania się zza głów innych ludzi. Jest tam mnóstwo punktów widokowych, z o wiele lepszym widokiem, gdzie możesz w samotności podziwiać majestat i potęgę natury w Wielkim Kanionie.

Brak słów!

Warto wspomnieć, że Wielki Kanion na 446 km długości, 29 km szerokości, a jego głębokość to 1.6 km . Jest naprawdę ogromny! Jak się tam jest, wszystko wydaje się niewyobrażalne, aż nieprawdziwe, i żadne zdjęcia czy filmy nie są w stanie oddać tego uczucia.

Kanion opowiada niesamowitą historię ziemi – o jej geologii, orogenezach i kolizjach, o erozji, zmianach poziomu mórz i rzeźbiących siłach wody. Ekspozycja i zmiany klimatu w różnych częściach kanionu powodują, że żyje tam duża różnorodność roślin i zwierząt. Także ludzie mają swoją historię ściśle związaną z tym miejscem, która sięga aż po Paleo-Indian, kiedyś zamieszkujących to miejsce. Wielki Kanion połączył wszystko – naturę, geologię i ludzi.

Gdzie patrzeć?

Najlepszy punkt widokowy, jaki udało się nam znaleźć, znajduje się przy końcu drogi (jeśli jedzie się od strony Flagstaff w kierunku wschodnim) – Lipan Point. Kiedy tam dotarliśmy, popołudniowe słońce delikatnie oświetlało kolorowe warstwy geologicznej historii, a wody meandrującej rzeki i jej rozgałęzień lśniły mocnym blaskiem. Jest to jeden z najbardziej wysuniętych na wschód punktów, co pozwala na sięgnięcie wzrokiem daleko na zachód i zobaczenie dużej części Kanionu wraz z zielonymi wodami Rzeki Kolorado, która była sprawcą całego tego spektaklu.

Ciekawą opcją, jeśli macie więcej czasu, jest także zejście w dół Kanionu, spędzenie tam nocy (jest to możliwe w specjalnie przygotowanym ranczu – jednak noclegi trzeba rezerwować tam z dużym wyprzedzeniem, lub na campingu, który też musi być dużo wcześniej zarezerwowany) i powrót do góry. Oferowane są także wycieczki po dnie Kanionu lub przeloty helikopterem. My niestety na nic z tych rzeczy nie mieliśmy czasu, ale i tak czuję się usatysfakcjonowana wrażeniami wyniesionymi stamtąd :)

Cuda, cuda wszędzie…

Po nasyceniu się widokami, ruszyliśmy w dalszą drogę, na północny wschód, w stronę Jeziora Powell i miasta Page (pl. kartka), gdzie następnego dnia mieliśmy zwiedzać Kanion Antylopy (co na szczęście uległo zmianie :)).

Po drodze, napotkaliśmy kilka mniejszych kanionów, lub też odnóg Wielkiego Kanionu. Było bardzo łatwo je ominąć, gdyż żadne znaki nie wskazywały do nich drogi, przy jednym był tylko mały parking. “Jeśli nawet taka mała część kanionu byłaby w Polsce, stałaby się główną atrakcją turystyczną kraju! A tutaj, to tylko jedna z wielu – to niesprawiedliwe!” śmialiśmy się :)

Miasto Page i jezioro.

Wieczorem, dotarliśmy do miasta Page, leżącego nad jeziorem Powell. Rozważaliśmy rozbicie namiotu nad wodą, dalej od miasta, ale pogoda nie była zbyt zadowalająca i wiał silny wiatr. Ostatecznie więc zdecydowaliśmy się na nocleg na campingu bliżej miasta (z gorącym prysznicem!), co było też wynikiem tego, iż chcieliśmy wcześnie następnego dnia wyjechać w dalszą drogę.

Zmęczeni, po całym dniu wrażeń, szybko zasnęliśmy, żeby rano znowu wstać przed wschodem słońca, gotowi na czekające na nas nowe wrażenia. Wydarzenia rozpoczynające dzień, po raz kolejny udowodniły nam, że warto czasem zejść z wytyczonego szlaku i odkryć niesamowite miejsca, nie dotknięte ręką przemysłu turystycznego. Ale o tym w następnym poście :)

DSCF1883222_yyy_toedited2

Następne części relacji z wyprawy już wkrótce!

***

Podobało się? Polub na Facebooku, podaj dalej i daj znać co myślisz w komentarzach! 

Sharing is caring!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *